Święty Marcin

W Potępie, małej miejscowości w powiecie gliwickim od 1999 roku, uroczyście obchodzi się dzień 11 listopada, wspominając świętego Marcina. Na skraju wsi przy kapliczce poświęconej temu świętemu, spotykają się dzieci z lampionami o rożnych kształtach i formach zdobienia. Dzieci słuchają opowieści o świętym, modlą się i częstują rogalikami, które nawiązują do „rogali świętomarcińskich”, pieczonych od1891 roku w Poznaniu na dzień św Marcina, patrona tego miasta.
Święty Marcin przedstawiany jest najczęściej jako kapłan, u stóp którego leży miecz i płaszcz żołnierski lub jako rycerz na koniu, dzielący się swym płaszczem z biedakiem. Ta ostania opowieść posłużyła jako scenariusz inscenizacji odgrywanej każdego roku przy kapliczce. Oto z pobliskiego lasu wyjeżdża na pięknym koniu jeździec, by podzielić się częścią swego płaszcza z proszącym go o pomoc żebrakiem.

Podobna inscenizacja odbywa się również w Samborowicach, zaś w Poznaniu znany w całej Polsce świętomarciński korowód. Po sumie odpustowej odprawianej w kościele pw. św. Marcina wyrusza barwny pochód z patronem miasta na czele. Święty w stroju rzymskiego legionisty przemierza konno ulicę Święty Marcin, a na placu przed Zamkiem, z rąk prezydenta otrzymuje klucz do bram miasta.

Pucheroki

Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa „puer”- chłopiec. Puchery to biedni żacy (studenci), którzy chcąc podołać trudom utrzymania w średniowiecznym Krakowie zmuszeni byli do chodzenia po prośbie. Odwiedzali również podkrakowskie wsie i w ten sposób zrodziła się tradycja datowana na XVI-XVII wiek. Z czasem zwyczaj ten praktykowany był jedynie w okolicy świąt Wielkanocnych a później związany tylko z Niedzielą Palmową. Trudno dociec kiedy młodzież wiejska przejęła go na swój grunt i zmieniła w formę zabawy. Obecnie praktykowany jest w Bibicach, Trojanowiczach i Zielonkach. Wczesnym rankiem w Palmową Niedzielę młodzi chłopcy lecz coraz częściej również dziewczęta i małe dzieci odwiedzają okoliczne domy, wygłaszają śmieszne oracje, które łączą w sobie elementy dawnych pieśni wielkopostnych oraz wesołych rymowanek, dialogów i porzekadeł. Przy tej okazji stukają o ziemię drewnianymi laskami, zakończonymi trzonki w kształcie młotków lub siekierek. W zamian otrzymują jajka, słodycze i pieniądze. Dawniej cały strój łącznie z wysoką czapą (obecnie z bibuły) wykonany był ze słomy, dziś jedynie nieliczne pucheroki nawiązują do tamtych czasów jego namiastką – powrósłami przewiązanymi w pasie lub na piersi.

Droga Krzyżowa


W wielu miastach w Polsce w Wielkim Poście odprawiane są nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Wierni wyruszaj ze swego kościoła, przemierzają ulice miasta lub osiedla (Syberka w Będzinie) niosąc na ramionach krzyż. Procesję prowadzi ksiądz intonujący modlitwy i pieśni wielkopostne. Od kilku lat z wielkim zapałem i rozmachem w Strumieniu w parafii św Barbary organizowane jest Misterium Krzyża-plenerowa droga krzyżowa.

Boże Ciało

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwana popularnie Boże Ciało powstała w XIII w., w Liege, W XIV w. upowszechniła się we Francji, Niemczech, Hiszpanii i Polsce. Jej powstanie wiąże się z procesją błagalną, obchodzącą pola, które chciano oddać pod szczególną opiekę Bożą. W jej trakcie zatrzymywano się w czterech miejscach (w nawiązaniu do czterech stron świata). Początkowo z uroczystością nie wiązała się procesja, którą wprowadzono w połowie XIV w. W Polsce święto Bożego Ciała jest nadal uroczyście obchodzone. 
Procesja z Najświętszym Sakramentem podąża do czterech ołtarzy zbudowanych przez wiernych i ustrojonych gałęziami np. brzozy lub topoli. Niegdyś gałęzie, którymi przystrojone były ołtarze, zatykano za święte obrazy, strzechy chałup i zabudowań gospodarczych, miały one strzec przed ogniem, piorunami i robactwem, zatykano je również na polach, co miało chronić przed szkodnikami. 
Choć wiara w sprawczą moc tych gałązek zanikła lub nie jest znana, wierni nadal ułamują je i zanoszą do domów. Przy każdym z nich, celebrans śpiewa fragment Ewangelii i udziela błogosławieństwa. Domy na trasie przemarszu udekorowane są świętymi obrazami, kwitami i flagami. W Roszkowie i Spycimierzu procesja kroczy po tzw kwiatowym dywanie, wykonanym z płatków różnych gatunków kwiatów. 
W procesji udział biorą min strażacy, harcerze, członkowie stowarzyszeń i bractw kościelnych, niosący swoje sztandary, chorągwie, feretrony. Asystowanie księdzu i podtrzymywanie baldachimu należy do dużego wyróżnienia na który dawniej liczyć mogli tylko bogaci mieszczanie. W wielu miejscowościach w Polsce np. w Łowiczu, Zakopanym, Koniakowie, Lipinach ich mieszkańcy prezentują się w regionalnych strojach ludowych.
W drugim dniu świąt Bożego Narodzenia w niektórych wsiach Beskidu Śląskiego min Koniakowie i Istebnej, członków najbliższej rodziny oraz sąsiadów odwiedzają Połaźnicy. Na „połazy”, tuż po wschodzie słońca wyruszają głównie dzieci, gdyż tylko one według starych wierzeń mogą przynieść radość, szczęście i pomyślność odwiedzanym gospodarzom. Tradycja jest tak silna, iż nawet roczne dzieci przybywają ze świątecznymi życzeniami oczywiście w towarzystwie rodziców. Połaźnicy składają życzenia, bardzo często w formie zabawnych oracji, wręczając gospodarzom połaźniczkę – jodłową gałązkę ustrojoną ozdobami z bibuły, bombkami, cukierkami lub orzechami. Podziękowaniem za świąteczne powinszowanie jest kolynda czyli ciasto, słodycze oraz pieniądze. Połaźniczkę wiesza się w widocznym miejscu na ścianie w pokoju gościnnym lub nad drzwiami wejściowymi.
W tym samym dniu w Koniakowie na połazy wyrusza grupa kolędników. W jej skład wchodzą postaci które w tego typu grupach występują od dawna: Pastuszek z gwiazdą, Góral, Góralka, Diabeł, Śmierć, Anioł, Żyd, Cyganka jak i te wymyślone niedawno np. Agent CBA i Artysta malarz. Kolędują przed domem, czasem zapraszani są do środka. Podczas składania życzeń wręczają połaźniczkę i wygłaszają orację: Święty Szczepon po kolyndzie rod chodził, a święty Jon, kolędniczym roznosił.

Barbórka

To tradycyjne polskie święto górnicze obchodzone corocznie 4 grudnia, w dniu świętej Barbary patronki górników. Barbórka rozpoczyna się pobudką wygrywaną przez orkiestry górnicze budzącą mieszkańców dzielnic i osiedli górniczych np. w Katowicach Nikiszowcu, Bytomiu, Czeladzi.
Następnie odprawiana jest uroczysta msza święta w intencji górników i ich rodzin w kościele lub w cechowni przy figurze św. Barbary. 
W tym dniu odbywają się liczne uroczyste akademie i spotkania na których górnicy otrzymują nominacje i odznaczenia, oraz koncerty i zabawy w których uczestniczą rodziny górnicze. Do tradycji górniczej należą także tzw wyzwoliny na rębacza czyli wprowadzenie młodych do górniczego stanu oraz karczma piwna.

Niedziela Palmowa

Okres wielkanocny rozpoczyna święcenie palm w Niedzielę Palmową zwaną również Wierzbną lub Kwietną. Tradycyjne palmy układano z gałązek wierzby, świerku, bukszpanu, rokity, jodły, cisu i jałowca. W niektórych miejscowościach żywe gałązki przyozdabia się wstążkami i kwiatami misternej roboty wykonanymi z bibuły. Wierzono, że poświęcone palmy chronić będą dom, pola uprawne i jego mieszkańców przez cały rok. Gałązki przechowywano w domach z wielką czcią na wzór gromnicy. Zatykano je za obrazy, stawiano w oknie podczas burzy. Istniał zwyczaj połykania bazi, aby nie cierpieć na ból głowy i gardła, sproszkowane „kotki” dodawano do leczniczych naparów.
Bazie z poświęconej palmy mieszano z ziarnem siewnym, które podkładano pod pierwszą zaoraną skibę. Jeszcze dzisiaj np. w okolicach Mszany Dolnej można zobaczyć krzyżyki z palmowych gałązek wetknięte w pola, by chroniły zasiewów przed burzami i gradobiciem. W tym dniu w wielu parafiach w Polsce odbywają się konkursy na najpiękniejszą i najwyższą palmę wielkanocną. Najbardziej znane odbywają się min w Jeleśni Nowym Sączu, Tokarni, Lipnicy Murowanej i Łysych na Kurpiach.
W parafii Dobrego Pasterza w Ustroniu - Polanie, po mszy świętej i poświeceniu palm, odbywa się procesja wokół kościoła. Na jej czele, na żywym osiołku jedzie ksiądz proboszcz, przypominając wiernym o wjeździe Jezusa do Jerozolimy.
W tym dniu, procesja z żywym osiołkiem odbywa się również min w Kalwarii Zebrzydowskiej i Strumieniu, a w Rabce i Tokarni wożona jest figura Pana Jezusa na drewnianym osiołku.

Skoczowski Judosz

Zwyczaj chodzenia z Judaszem lub Judoszem (jak mówią mieszkańcy) w Skoczowie ma długą tradycję jednak dziś trudno określić jego początki. Ten pradawny zwyczaj praktykowany był dawniej w wielu miejscowościach Podbeskidzia, jednak najdłużej przetrwał w Skoczowie tj do okupacji. Powrócił po wojnie w 1946 roku. Pochód z Judoszem symbolizującym wszelkie zło praktykowany był do 1966 roku. Niestety młody wikary przybyły do parafii pw św Piotra i Pawła uznał zwyczaj za pogański i zakazał organizacji i uczestnictwa w nim.
W 1981 roku Józef Hluszczyk naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej, przypomniał o zapomnianym zwyczaju i pomimo stanu wojennego Judosz pojawił się na ulicach Skoczowa. Od 1985 roku w organizację pochodów włączyło się Towarzystwo Miłośników Skoczowa, dzięki czemu do dnia dzisiejszego zwyczaj jest praktykowany.
Niestety i dziś można spotkać osoby, którym ten stary i jeden z nielicznych zwyczajów w Polsce przeszkadza. 
W 2008 rozgorzała gorąca dyskusja wokół tego obrzędu ponieważ miejscowi przedstawiciele LPR uznali zwyczaj za szkodliwy, pogański, naruszający powagę Wielkiego Piątku i chrześcijańskie dobra oraz niegodny prawdziwego katolika. To stanowisko poparł miejscowy proboszcz, który jeszcze rok wcześniej jak karze obyczaj odkłaniał się Judoszowi. Członkowie LPR posunęli się nawet do tego, że nazwali zwyczaj gusłem, zabobonem i okultystyczną praktyką a uczestnictwo w pochodzie grzechem, gdyż Judasz to wcielenie samego diabła. Z Warszawy miał przyjechać egzorcysta a napięcie sięgnęło zenitu. Doszło do tego, że asysta towarzysząca Judaszowi uzbrojona była w niewielkie gaśnice w obawie przed podpaleniem słomianej kukły, zaś uczestników przemarszu ochraniała policja. Na szczęście do incydentów nie doszło a niedorzeczne argumenty i naciski trafiły w próżnię.
Burmistrz Skoczowa nie zakazała praktykowanie pradawnego obrzędu, TMS i OSP zorganizowało pochód w którym jak co roku licznie wzięli udział mieszkańcy. Zmieniła się niestety trasa przemarszu, która omija kościół Skoczowski Judosz, corocznie o godzinie 12 wyrusza spod remizy strażackiej i przemierza miasto w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Wysoką na trzy metry słomianą kukłę (wewnątrz której znajduje się strażak) , ozdobioną kolorowymi wstążkami i naszyjnikiem z 30-stu srebrników (symbol zdrady), prowadzą dwaj halabardnicy.Za nimi podążają mieszkańcy oraz dzieci z drewnianymi kołatkami, pokrzykujące „kle, kle, kle” !!! Judosz zatrzymuje się tylko dwa razy, oddając trzykrotny pokłon w stronę kościoła i miejskiego ratusza.  
Swój pochód kończy w strażnicy OSP, przed którą w Wielką Sobotę kukła Judosza zostaje spalona. Jak mówią podania, wraz z palonym Judoszem ginie zło, które mogłoby szkodzić miastu i jego mieszkańcom. Kołatki, wyganiają je z ulic i domów oraz symbolizują trzęsienie ziemi, jakie wystąpiło na Golgocie, gdy Chrystus umierał na krzyżu. Jeszcze w latach 60-tych XX wieku Judosza wyprowadzano dwa razy dziennie przez cały Wielki Tydzień z nieistniejącej już stodoły, która znajdowała się naprzeciw kościoła pw św Piotra i Pawła. W Wielką Sobotę słomianą kukłę palono na górującym nad Skoczowem wzgórzu Kaplicówka.

Misinki z Sygontki

Ciekawa i mało znana forma zwyczaju praktykowanego w ostatki (wtorek przed środą popielcową) zachowała się do dziś w Sygontce, niewielkiej wsi w powiecie częstochowskim.Jeszcze w latach 80-tych XX wieku, biegało po wsi kilka grup. W skład jednych wchodzili kawalerowie i mężczyźni żonaci, w innych uczestniczyły tylko dzieci. Wszystkie grupy charakteryzowała żywiołowa bieganina z kukłą misia, zwaną „malutkim”. Grupy biegały zawsze w tym samym porządku, na przedzie konik, za nim kłapacz, dwaj drużbowie w paramilitarnych ubiorach, trzymający za ręce malutkiego (kukła misia), następnie drużba, grochowiorz owinięty w wyschnięte grochowiny, babka zwana Kaśką, a na końcu dziod, zbierający do plecionego koszyka dary, głównie jajka. Towarzyszy im grajek z harmonią. Dawniej starsi przebierańcy sprzedawali je zaraz po ubiegnięciu wsi w GS-ie, a uzyskane pieniądze przeznaczali na zabawę, na którą zapraszali żony i dziewczyny. Dzieci natomiast, po podzieleniu się jajkami wracały do domów. Współcześnie w obchodzie biorą udział dzieci.  Do dziś wśród starszych mieszkańców zachowała wiara w sprawczą moc podkładania grochowin, (wyskubanych z „grochowiorza”) do kurnika, co ma zapewnić że drób będzie zdrowy i da dużo jajek.

Fakle-Stanica


Stanica to wieś położona w powiecie gliwickim. Od niepamiętnych czasów obchodzony był tu zwyczaj, palenia wieczorem w Wielki Czwartek ognisk, od których chłopcy zapalali pochodnie zwane faklami i obchodzili z nimi pola, aby jak mówiono wskazać Panu Jezusowi drogę do wsi. W latach 70-tych XX wieku, ten religijny obchód zaczął zanikać i z czasem zamienił się w towarzyskie spotkania przy ogniskach. W 2002 roku, po przystąpieniu Stanicy do pilotażowego programu odnowy wsi, postanowiono przywrócić dawne tradycje. Obecnie, wieczorem w Wielki Czwartek po mszy świętej, w całej Stanicy płoną liczne ogniska. Przy trzech największych, przygotowanych przez Liderów Odnowy Wsi, dzieci i młodzież śpiewają pieśni wielkopostne, rozważają fragmenty Pisma Świętego oraz w świetle pochodni szukają ukrytych na polu, drewnianych krzyżyków, co ma symbolizować poszukiwanie Jezusa w ogrodzie oliwnym. Odnalezione krzyżyki zostają zabrane na pamiątkę do domu. 
Dziś już coraz rzadziej i niechętnie, nieliczni mieszkańcy Stanicy wspominają o pogańskim rodowodzie tego zwyczaju, wiarą w czary i wiedźmy, które miały spotykać się przy ognisku, w ustronnym miejscu w środku nocy. Podobny do fakli zwyczaj zwany paleniem żuru lub skrobaczek, praktykowany był onegdaj w niektórych częściach Śląska w Wielką Środę zwaną także „żurową środą”. Tego dnia należało pozbyć się „żurów” czyli różnego rodzaju brudów i odpadków min starych, zużytych mioteł zwanych skrobaczkami. Moczono je w smole, żywicy lub nafcie i zapala. Następnie młodzi chłopcy biegali po polach, uderzając nimi w ziemię, by jak wierzono dobrze rodziła, wypowiadając słowa: Żur pola, buchty chwila, co krok, to snop. 
Obrzęd zawierał więc elementy magii wegetatywnej i urodzaju. Inne przekazy podają, iż chodzenie ze skrobaczkami praktykowano na pamiątkę szukania przez żołnierzy Chrystusa w ogrodzie Gethsemane. Natomiast w rejonie chazackim koło Rawicza zwyczaj palenia żuru kultywowano w Wielki Czwartek . Chazacy wynosili żur wielkich kadziach za wieś i wylewali go do wykopanych dołów. Palili też śmieci, oraz miotły z witek brzozowych pozostałe z przedświątecznych porządków. W niektórych regionach polski palenie w Wielką Środę lub Wielki Piątek ognisk na polach nazywano paleniem Judasza.

Mikołaje z Łąki

Mikołaje to unikalna forma obchodu kolędniczego zwanego w Łące koło Pszczyny chodzeniem po mikołajstwie, nie występująca w innych regionach Górnego Śląska, ani poza nim. Tradycja ta sięga końca XIX wieku i odbywa się co roku w niedzielę, najbliższą dnia 6 grudnia. Jest to dzień odpustu parafialnego, na który zjeżdżają goście z bliższych i dalszych miejscowości. Po uroczystej mszy świętej (sumie), i procesji wokół kościoła pw św Mikołaja, przychodzi czas na beztroską zabawę. Wśród licznych, odpustowych straganów, można natknąć się na grupy przebierańców, zwane „bandami mikołaji”. Każda grupa, składa się z trzech zespołów. Pierwszą stanowią „święci”: Mikołaj, biskup i ksiądz, którzy po wejściu do domów śpiewają pieśni o świętym Mikołaju, rozdają dzieciom cukierki a czasem wypytują je o postępy w nauce. Po wyjściu „świętych” do akcji wkracza drugi hałaśliwy i wesoły zespół, w skład którego wchodzą Żyd, Baba, Śmierć, 2 Kozy i 2 Diabły czarny i czerwony.
Żyd handluje z gospodarzami różnymi „cudownymi” specyfikami np kuraminem, podkradając przy okazji drobne przedmioty, które próbuje zyskownie sprzedać w kolejnym domy, baba pomaga mu w tym procederze, zachowuje się wyzywająco, zaczepia mężczyzn całując ich mocno uszminkowanymi ustami, śmierć straszy domowników a kozy i diabły uganiają się za dziewczętami, by porwać je do szalonego tańca. Na ten moment czeka kolejny zespół którą stanowi kapela przygrywająca do tańca. Jej instrumentarium bywa różne. Na ogół jest to klarnet, trąbka, bęben z talerzem. Jeszcze około 1990 roku, w Łące działało kilkanaście grup, niestety ich liczba w ostatnim czasie gwałtownie spadła, do zaledwie pięciu w ostatnich latach. „Bandy mikołaji” w skład których, wchodzą jedynie mężczyźni i męska młodzież, przemierzają Łąkę od domu do domu, aż do późnego wieczoru każda w ściśle określonym rewirze. Dawniej dochodziło do zatargów jeśli któraś z grup naruszyła umowną granicę, natomiast dziś nie jest to respektowane a wszystkie grupy po zakończonym kolędowaniu spotykają się wieczorem na wspólnej zabawie.

Turki z Koziegłówek

Ewenementem na skalę województwa śląskiego, jest niewielka miejscowość Koziegłówki, w powiecie myszkowskim, w której od ponad stu lat w sanktuarium pw św Antoniego w okresie wielkanocnym praktykowany jest zwyczaj straży grobowych tzw Turków.
Turki odziani są niezwykle barwnie i różnorodnie, w wysokie czapy ozdobione pasmanterią, sztucznymi kwiatami i koralami. Podobne wielokolorowe ozdoby naszyte są na bluzy i spodnie, oraz dekorują wysokie piki. Ich biodra okrywają wzorzyste spódniczki. Uzbrojenie uzupełniają, dekorowane w różne ornamenty tarcze, umocowane na lewym ramieniu. Twarze zakryte mają upiornymi maskami.
Turki trzymają warty od momentu odsłonięcia grobu Chrystusa w Wielki Piątek do godziny 22, oraz w Wielką Sobotę od rana przez całą dobę, aż do rezurekcji w Wielką Niedzielę o godzinie 6. Dowódcą straży jest marszałek, który prowadzi ich do grobu i dokonuje uroczystej zmiany warty. Jego atrybutami są mundur wojskowy, wysokie oficerki, metalowy hełm strażacki, szabla oraz czarne okulary. Grupa składa się z ok. 30 turków, dawniej było ich nawet 100. 
Turki uczestniczą w rezurekcji stojąc w nawach bocznych i przed ołtarzem głównym, zaś na słowa kapłana „Chrystus zmartwychwstał”, padają na ziemię. Podczas uroczystej procesji wokół kościoła kroczą tuż za kapłanem niosącym monstrancję z Przenajświętszym Sakramentem. 
Po nabożeństwie prezentują się podczas parady w takcie której zaczepiają młode dziewczyny, trącając je w stopy długimi pikami. Niestety i w tym zwyczaju zachodzą pewne zmiany. Ze względu na zakaz księdza proboszcza.Turki nie upadają już na ziemię i nie stukają pikami na koniec mszy, co symbolizowało podziękowanie i oddanie szacunku księdzu. Warto wspomnieć, iż zwyczaj straży grobowych z Koziegłówek przyjął się również w pobliskich, dwóch nowo powstałych parafiach w Winownie i Lgocie Mokrzesz, zaś zwyczaj ten choć w nieco innej formie praktykowany jest nadal min w wielu wsiach województwa podkarpackiego
Judasz z Pruchnika
W Pruchniku nad Sanem koło Przemyśla praktykowany był zwyczaj sądu nad Judaszem. Był on jedynym zachowanym w takiej formie widowiskiem wielkopiątkowym. Niestety w 2010 roku zaniechano tej długoletniej znanej w Polsce oraz poza jej granicami tradycji. Miejscowa prasa w 2008 roku pisała: po kilkuletniej przerwie, odbyło się tradycyjne wielkopiątkowe sądzenie Judasza. Niestety był to powrót krótkotrwały. Zaniechano go gdyż podczas wcześniejszych widowisk pojawiały się protesty i głosy, iż zwyczaj nosi podteksty antyżydowskie. Niestety trudno określić  kto jest autorem tych sądów, sprawa jest drażliwa i delikatna i nikt oficjalnie nie chcę się w tej sprawie wypowiadać.
Faktem jest że kukła posiada cechy semickie, oczywiście przerysowane i karykaturalne, aby ośmieszyć Judasza zdrajcę nie zaś naród Żydowski.
Zwracano także uwagę na udział dzieci w symbolicznym karaniu Judasza. To prawda, ale dzieci od zawsze brały czynny udział w tym wydarzeniu o czym świadczą archiwalne fotografie. Kukłę zdrajcy Judasza bito symbolicznie traktując całe widowisko jako dobrą zabawę, wielkanocną tradycję, nie nacechowane w jakikolwiek sposób agresją i przemocą.
Wiadomo że dawniej dzieci były wychowywane o wiele surowiej niż teraz a słowo rodzica było święte. Czy pozwolili by zatem swym dzieciom brać udział w tym widowisku gdyby uważali je za złe? Zdecydowanie nie! Osobiście za naganne uważam zachowanie osób które zrobiły wszystko aby jedyny tego rodzaju zwyczaj w Polsce przestał istnieć. Niewielki Pruchnik znany jest min z tego widowiska, które było i jest pozytywnie opisywane w licznych materiałach prasowych oraz publikacjach książkowych ukazujących piękno i różnorodność naszej kultury. Dziwi zatem obecna bierna postawa pracowników okolicznych jednostek kultury, którzy  pozwalają aby ten zwyczaj zaginął.

Kukłę Judasza trzy metrowej wielkości z wymalowanym napisem na piersi Judasz Zdrajca i  kolejnym rokiem w którym zwyczaj się odbywa, wiesza się w tajemnicy na drzewie lub słupie w pobliżu kościoła, późnym wieczorem w Wielki Czwartek. Następnego dnia o godzinie 15 odwiązuje się ją i niesie lub ciągnie na sznurku przed kościelną bramę gdzie dokonuje się symboliczny sąd. Sędzia ogłasza wyrok i wymierza karę 30 kijów za 30 srebrników. Po nim do akcji wkraczają dzieci, które też chcą uderzyć kukłę i wymierzyć karę. Następnie kukłę zaciąga się nad rzekę Mleczkę podpala i wrzucam do wody.

tekst na main

vrihg;oeruhg;ojb;ojrbgv;oabvroruhgi'OKRNB'Kn 'jkrngipsrhg;segj';JO:Jvrihg;oeruhg;ojb;ojrbgv;oabvroruhgi'OKRNB'Kn 'jkrngipsrhg;segj';JO:Jvrihg;oeruhg;ojb;ojrbgv;oabvroruhgi'OKRNB'Kn 'jkrngipsrhg;segj';JO:Jvrihg;oeruhg;ojb;ojrbgv;oabvroruhgi'OKRNB'Kn 'jkrngipsrhg;segj';JO:Jvrihg;oeruhg;ojb;ojrbgv;oabvroruhgi'OKRNB'Kn 'jkrngipsrhg;segj';JO:Jvrihg;oeruhg;ojb;ojrbgv;oabvroruhgi'OKRNB'Kn 'jkrngipsrhg;segj';JO:Jvrihg;oeruhg;ojb;ojrbgv;oabvroruhgi'OKRNB'Kn 'jkrngipsrhg;segj';JO:Jvrihg;oeruhg;ojb;ojrbgv;oabvroruhgi'OKRNB'Kn 'jkrngipsrhg;segj';JO:Jvrihg;oeruhg;ojb;ojrbgv;oabvroruhgi'OKRNB'Kn 'jkrngipsrhg;segj';JO:J